Stara szafa to idealny tytuł. Trochę sama tak się czuję, trochę też za moją starą szafą tęsknię.
Dzień 11. Mama staje przed lustrem. Naturalnie nie mam co na siebie włożyć, a większość naszego budżetu pochłaniają akcesoria, pieluchy, maści, kremy i szczepionki, więc o zakupach mogę pomyśleć dopiero w czasie wyprzedaży lub polować na perełki w SH, ale to dopiero jak maleństwo będzie mogło mi towarzyszyć w wózeczku:).
Ja powolutku sobie chudnę, a może nie tak bardzo powolutku, bo straciłam w ciągu tych 11 dni 13 kg. Ale jeszcze 14 kg dzieli mnie od mojej garderoby sprzed ciąży! Martwiłam się bardzo o tę moją szafę, zadając sobie wciąż pytanie: "Czy jeszcze kiedyś..." a do tego jeszcze w dziewiątym miesiącu zamówiłam ciuchy z
greywolf.pl - zakochałam się w skórzanej ołówkowej spódnicy, ale naturalnie nie mogłam jej naciągnąć na okrągły brzuch! Martwiłam się, czy zmieszczę się w nią po porodzie, ale okazała się idealna. Długo na nią czekałam, dlatego cieszę się, że mogłam ją pokazać na blogu!:) Do tego zamówiłam jeszcze grzeczną
narzutkę, ale jakoś nie pasowała mi do tego stroju - wszystko wyglądało zbyt biurowo. Na pewno pokażę ją jeszcze w innej stylizacji, bo jest ekstra.
Nie mogę się nacieszyć, że znowu mam na nogach obcasy! Stąd też mój nieco ugrzeczniony look, a zdjęcia - no cóż - zdjęcia z domu. Na spacery jeszcze nie wychodzimy. Pierwszy zrobimy w niedzielę, żeby był wspólnym, od poniedziałku Łukasz wraca do pracy:/ Przeraża mnie myśl o tym, że zostaję z młodym sama. Boję się krztuszenia, noszenia do usypiania (bo plecy nie dają mi wciąż żyć) boję się... nudy!:)