Zimno. Jem słodycze. Niedobrze, bo przybyło mi troszkę chyba, a wciąż nie mogę zmotywować się do ćwiczeń! Połowa stycznia, a mi niewiele udało się zrealizować planów, choć odrobinę idzie do przodu. Teraz zmagam się z włosami - są tej długości, że nie jestem w stanie zrobić z nimi noc konkretnego i cały czas waham się - obcinać czy zapuszczać? Styczeń jest paskudny, stoi w miejscu, albo powoli przed siebie sie ciągnie. Dynamiki mi trzeba i ruchu, chudnąć, biegać, a nie snuć się na spacerach chuchając obłoczkami z ust. Zmian mi trzeba, takich na lepsze, na weselsze!
Tak więc zmiana fryzury chyba dobrze mi zrobi, o ile znajdę bratnią duszę, która zetnie mi włosy tak jak tego chcę. Obcinać, czy nie?
Mam na sobie standardowo już ciuchy z dwóch sklepów - Stradivarius i New Yorker. Do tego ulubione botki DeeZee, które były tu już mnóstwo razy i bransoletka
Mollie.pl.
Moim maminym sukcesem jest wprowadzenie smoczka, odnalezienie tego jedynego, który zastąpił wiecznie wysysaną pierś. Hanka nigdy żadnego smoczka nie chciała i ku mojemu zmartwieniu, przez dwa lata ja byłam zamiennikiem.
NUK Genius, ten brązowy, gumowy, nie przezroczysty. Nowy, dopiero niedawno do kupienia w PL. Polecam wszystkim piersiowym, wybrednym maluchom i ich umęczonym mamom. My kupiliśmy już dwójkę - rozmiar dla sześciomiesieczniaka.