shelter | hoodboyz | house of mima

















Kurtka, która mam na fotach mam nadzieję pojawi sie jeszcze w pełnej okazałości, chciałabym ja pokazać, znalazłam ją w H&M i ucieszona ceną (w Zarze tak ao podobnym, interesującym mnie menelskim kroju kosztuje 2x więcej) nie mogłam jej sobie odmówić. Sukienka chyba ciut za duża, ale mniejszej nie mogłam znależć w całej Warszawie, choć się najeździłam wzięłam ostatecznie 36 i kurde, choć lubię mój brak cycków to jednak czasem chodzę po domu i jęczę, że wszystko nieważne, że musimy zbierać na różne operacje plastyczne w tym własnie powiększenie biustu do jakiegoś niemożliwego rozmiaru. A potem mi przechodzi bo jednak po prostu fajnie jest być sobą, a nie robić z siebie kalkę kalekę, lalkę, w sumie te słowa brzmią podobnie, może nie bez powodu, wielkie usta, cyc i tyłek. Tak jest dobrze, jest inaczej, nie róbmy sobie tego.

Do wizyty u fryzjera pozostały 3 dni, odliczam czas, ale jesień jest i o wolne terminy trudno, to tak tłumaczę, że nie poleciałam w trend odrostów, myślę też nad podcięciem, ale po niegdysiejszej przeżytej fryzjerskiej traumie wciąż jest to dla mnie trudna decyzja.

Buty to najnowsza propozycja damskich adidas Originals - ZX 500 2.0, są zadziwiająco miękkie i wygodne, jak kapcie. Stylizację moim zdaniem doskonale wieńczy półotwarta bransoletka. Mam nadzieję, że i Wam się podoba. I spokojnie, dzisiejszy chłodek i melancholia jesienna, która mi się udziela;) maja podobno przejść do jutra. Hope so, póki co ja żyję jeszcze latem, przed nami wiele wycieczek jeszcze! 

Buty - adidasOriginals ZX 500 via Hoodboyz.de, bransoletka - House of Mima
Kurtka, sukienka - H&M


Zdjęcia - Łukasz Turek - lukaszturek.com, obróbka - ja

Etykiety: